środa, 20 września 2017

MORSKI SUPERTATA / Cyclopterus lumpus (BAŁTYCKIE OPOWIEŚCI)

Pewien zając – słowo daję –
takie oto ma zwyczaje:
w morzu pływa doskonale
i bałtyckie kocha fale,
śpi pod wodą – jak węgorze.

Hola, hola, czy tak może?!
O, tak! Nawet śledzić śledzie,
obok fajnej flądry siedzieć
lub z makrelą tańczyć twista.

Czysta prawda! Najprawdziwsza,
jak i to, że w wodzie płytkiej
z poświęceniem dba o ikrę.
Wszystkie dzieci, właśnie za to,
zwą go morskim SUPERTATĄ.

Zając… ikra – ryb jajeczka?
Nie żartuję! W morzu mieszka
RYBA TASZA, MORSKI ZAJĄC –
tutaj tak ją nazywają
wszyscy, których wciąż zachwyca
gracja, z jaką wśród fal „kica”.



TASZA, MORSKI ZAJĄC (Cyclopterus lumpus

sobota, 10 czerwca 2017

A W MORZU ROŚNIE… / Ulva Lactuca (BAŁTYCKIE OPOWIEŚCI)

Ula chciała przekonać brata:
– Słuchaj, w morzu rośnie sałata!

– Co ty, siostra? Pleciesz androny.
Czyżby rósł też koper zielony
i kapusta, szczypior, ogórki…?
To, doprawdy, same bajdurki! –
tak drwił z Uli Bartek – mądrala,
co się bardzo lubił przechwalać.

Ewka mewka wszystko słyszała.
Głośno kpiny chłopca wyśmiała:
– Ecie-pecie nie wie co gada!
Jest w Bałtyku MORSKA SAŁATA,
glon zielony – Ulva Lactuca.
Lepiej, Bartku, siostry posłuchaj!
Ulwa lubi w morskim ogrodzie
rosnąć na dnie w przybrzeżnej wodzie.
Jest jadalna, pożywna przy tym.
Ryba tasza w „Dzienniku Rybim”
wiersze pisze glon wychwalając.
Wierzę taszy – to morski zając!


*
Sprytny zając, nawet najmniej uszaty,
nie omija grządek młodej sałaty,
a w temacie zieleniny pożywnej
jest ekspertem  – nie jest wcale to dziwne!

Także tasza, gdy jest rybką-dziecinką,
nie pogardzi morską, świeżą roślinką
ani glonem. Wielka będzie dziś gratka,
gdy się trafi z ulwy morska sałatka.




poniedziałek, 22 maja 2017

…Z TORNISTRA

W moim tornistrze, tuż pod piórnikiem,
siedzą MARZENIA maleńkie, ciche –
a kiedy w szkole pilnie się uczę
sny śnią, po których stają się duże...
                                  wielkie…
                           ogromne…
                    niczym wieloryb
lub łódź podwodna rozmiarów sporych.

Stał się za ciasny dla nich tornister,
z jego głębiny, czym prędzej, wszystkie
się wynurzają nad moją głowę.

Ja sobie z tego już nic nie robię.
Pora do domu. Lekcje skończone!

Zrobioną z marzeń  wkładam koronę.
Jestem jak Neptun groźny, wspaniały
i już nie czuję się taki mały,
gdy widzę swoje odbicie w oknie.

Czemu z zazdrością patrzą przechodnie, 
kiedy ze szkoły wracam zmęczony?
Czyżby nikt nie miał takiej korony!!!?